Chciałam coś uszyć mojej kruszynce. Coś prostego i szybkiego, ale nie wiedziałam za bardzo co. Aż któregoś dnia wybrałam się z nią na spacer wogóle inna trasą niż zwykle chodzimy. I natrafiłam na dwa sklepy z materiałami, nawet nie pomyślałam, że mam takie tuż pod nosem. Niestety jeden był zamknięty, ale jeszcze się tam wybiorę :) a drugi podobno jest już tam 10 lat :o
I kupiłam polarek różowy. Postanowiłam jej uszyć bezrękawnik.
Muszę jeszcze poszukać jakiejś dobrej pasmanterii, bo mam tylko dwie jedna dość blisko w której zawsze nie ma tego co ja potrzebuję, a druga jest za daleko. Z kupnem zamka był problem.
Moja niunia tak szybko rośnie. Zanim się obejrzę to już wszystko jest za małe :(
Więc powstała kamizelka z polaru w sumie jest na teraz, ale zostało mi jeszcze kawałek. Więc jak wyrośnie uszyję jej nową.
Mała jest urocza:) i ślicznie Jej w tym bezrękawniku:)))
OdpowiedzUsuńBezrękawnik wygląda świetnie, w sam raz na wiosnę no a Emilcia jest przesłodka i przeurocza, wiadomo to po mamie :)
OdpowiedzUsuńOooooo.. To mi się podoba, i praktyczne i proste. A Buzia córci urocza, po oczach widać, że ciekawa świata:)
OdpowiedzUsuń