Uszyłam dwa fartuszki. Jeden dla mnie, a drugi dla mojej córci, która ostatnio bardzo chce mi pomagać w kuchni. Chodzi ze swoim krzesełkiem i wszędzie je przystawia. Razem ze mną zmywa. Ja w jednym zlewie ona w drugim :) Robi ze mną śniadanie, nawet herbatę wkłada do kubka i się złości jak ja jej nie dam.
Ciasta też ze mną gniecie, a potem mąka jest wszędzie. Dlatego stwierdziłam, że jej też jest potrzebny fartuszek.Jest trochę większy, żeby był jak podrośnie.
Cały w kwiatuszki.
Na szyi zrobiłam na zatrzaski, że jak urośnie to nie będę przeszywać.
I duży dla mnie.
Śliczny! Też taki miałam:)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie zrobiłaś zdjęcia Was obu bo na pewno fantastycznie wyglądacie...E:)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie było komu zrobić nam zdjęcia
UsuńNo, super fajne. I ja lubiłam pomagać w kuchni, wspomnienia zostają:D
OdpowiedzUsuńŚwietne te fartuszki! :) Słodkie jest to, że dzieci chcą być jak rodzice i pomagać. Kiedyś robiłam ciasteczka z kuzyneczką i ogromną radość sprawiło jej zagniatanie ciasta, wykrawanie ciastek, a potem częstowanie wszystkich naokoło mówiąc z dumą "to ja upiekłam" :) dlatego pomysł takich samych fartuszków dla małej pomocnicy baaaardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńjakie przeslodkie :) tez uwazam ze przydaloby sie wasze wspolne zdjecie z w tych fartuszkach ;)
OdpowiedzUsuńdzięki. Chyba musi mam ktoś zrobić :)
Usuń